Od kilku lat można zaobserwować wzrost zainteresowania Polskim Językiem Migowym i kulturą głuchych w Polsce.
Spełnieniem marzeń i podstawowych wymagań osób głuchych miała być ustawa o języku migowym, gwarantująca minimum podstaw w komunikacyjnej (tylko minimum). To niby ma być pierwszy szczebel w kolejnej realizacji naszych marzeń.
Wszyscy rozprawiamy o kulturze głuchych, wszyscy kładziemy największy wkład w promowanie naturanego języka migowego.
Zapominamy o jednym. Polski Język Migowy, tak samo jak greka, czy łacina w następnej dekadzie może stać się jedynie językiem martwym, anachronicznym.
Język migowy tak samo jak i inne naturalne języki przekazywany jest nie przez kursy językowe i lektoraty, konferencje zapaleńców - to dziedzidztwo samych głuchych.
Moim zdaniem największym zagrożeniem dla języka i kultury głuchych jest wadliwa edukacja, implantacja małych dzieci, oraz szkodliwa działalność pseudo liderów oraz organizacji nie mających nic wspólnego z głuchymi.
Tylko szeroko zakrojona akcja pzeciwko implantacji i rehabilitacji dzieci głuchych, może nie teraz, ale za wiele lat przynieść właściwe efekty.